2017-10-17     Antonii, Ignacego, Wiktora     "Nie depcz smutkowi po piętach bo się może odwrócić" - Autor nieznany    
Św. KingaZakon Sióstr KlarysekKlasztor starosądeckiGaleriaKontaktAktualnościUroczystości ku czci św. Kingi
Źródełko w Nowym Korczynie

17.

 

ŹRÓDEŁKO W NOWYM KORCZYNIE

 

            Książę Bolesław Wstydliwy przyszedł na świat w Starym Korczynie[1]. Z Nowym Korczynem był związany jako z miejscem najbardziej odpowiednim do rezydencji książęcej. Nowy Korczyn znajdował się, bowiem prawie w jednakowej odległości tak od Krakowa jak i od Sandomierza, stolic panującego księcia. Prawdopodobnie Bolesław Wstydliwy przeprowadził lokatę Nowego Korczyna na prawie magdeburskim, co przyczyniło się do znacznego rozwoju tego miasta[2]. Pobyt Bolesława Wstydliwego i jego małżonki św. Kingi jest udokumentowany wieloma przywilejami, na których widnieją podpisy księcia Bolesława i św. Kingi, a dokumenty te są wydane właśnie w Nowym Korczynie. W latach 1257 - 1279, zarówno książę Bolesław, jak i św. Kinga wystawili w tym mieście wiele dokumentów[3].

            Pierwotny zameczek w Nowym Korczynie był prawdopodobnie drewniany, a tylko niektóre części były murowane. Można przypuszczać, że murowaną była kaplica zamkowa pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej, która została wybudowana przez Bolesława Wstydliwego i św. Kingę[4]. Z zamku i jego kaplicy nie ma dzisiaj śladu. Na skutek warunków atmosferycznych niszczał, od czasu do czasu go odbudowywano, ale w końcu zniknął z powierzchni ziemi. Odnowiony zamek i kaplica przez wielkiego czciciela św. Kingi, miecznika koronnego i starosty korczyńskiego i lanckorońskiego, Jana Zebrzydowskiego w roku 1638 zachowywał się jeszcze w dobrym stanie. Jeszcze w czasie procesu beatyfikacyjnego św. Kingi w roku 1684 komisarze biskupi w czasie trwania procesu sporządzili dokładny protokół z wizytacji Korczyna i wszystkich pamiątek świadczących o kulcie św. Kingi, która tam przez kilka lat przebywała[5]. Ale w późniejszych czasach nie mamy już żadnych wiadomości o stanie i trwaniu zamku korczyńskiego.

            Podobnie uległ ruinie, kościółek św. Mikołaja, w którym przez parę wieków ogniskował się kult św. Kingi. Do tego kościółka, położonego niedaleko rzeki Nidy, uczęszczała na nocne czuwania modlitewne, w towarzystwie ochmistrza Mikuły i dworki Przecławy, św. Kinga. Chodziła tam boso, nie zważając na zimno, niepogodę, śnieg czy mróz[6].

            W odległości trzech stadiów od kościoła, na równinie wśród pól, znajdowało się źródełko, a właściwie studzienka o drewnianej cembrowinie, związana z kultem św. Kingi i zwana przez lud wprost, "Kunegundą"[7].  

            Zeznając w czasie procesu beatyfikacyjnego, w roku 1684, radca nowokorczyński, Mikołaj Franciszek Winiarczyk twierdził, że zgodnie z tradycją, w tym źródełku myła nogi św. Kinga, kiedy dokonywała nocnych wypraw z zamku do kościółka św. Mikołaja[8]. A świadek, Jan Świeszkowic zeznał, że jak mówi tradycja, źródełko wytrysło na wprost tego miejsca na brzegu Nidy, na które niegdyś fale rzeki wyrzuciły zwłoki utopionego, rzekomo, królewicza Andrzeja[9]. Najstarszy ze świadków tego procesu beatyfikacyjnego, obywatel nowokorczyński, Stanisław Kabała, liczący 120 lat, zeznał: "Jako pamiętać mogę od lat sta i więcej, to zawsze w dolegliwościach i potrzebach swoich lud pospolity z różnych miejsc ucieka się do Nowego Korczyna, do grobu świętej Kunegundy i tu do jej ołtarza i obrazu, także do studzienki jej blisko kościółka św. Mikołaja, od czasów niepamiętnych "Kunegundą" zwanej, ofiaruje się przy tej to studzience od lat sta i dalej jako pamiętam zawsze Boża Męka stawała i jest o czym słyszałem od rodzica mego, który miał lat osiemdziesiąt i to mi powiadał, że także przed tą studzienką krzyż bywał i przed tym ludzie także ofiarowali się. Tę studzienkę Kunegundą zwali, w niej się obmywali, do domów swoich w naczyniach wodę z niej brali i gdy kto zachorował z dalekich okolicznych wsi po nią słali i słyszałem, iż wielom pomagała do zdrowia. Nawet i ja sam doznałem tej łaski od tej świętej Kunegundy bom kiedy chorował od lat czterdziestu, całym ociemniały był i gdym się do tej świętej Kunegundy ofiarował i do tej studzienki zaprowadzono mnie, trzy razy wodą z tej studzienki z wielką ufnością umyłem się i zaraz mi Pan Bóg dał wzrok, zem przejrzał i sam poszedł bez wodza"[10].

            Na podstawie zeznań Kabały możemy stwierdzić, że początków kultu źródełka w Nowym Korczynie można się dopatrywać jeszcze w wieku XV, właśnie w tym wieku ożywił się kult św. Kingi w związku z podniesieniem jej relikwii z podziemnego grobu. Kult ten szerzył się bardzo żywo prawie w całej Polsce, szczególnie zaś w tych miejscowościach, gdzie przebywała jakiś czas św. Kinga. Nic też dziwnego, że w Nowym Korczynie dosyć szybko powstaje legenda o źródełku zwanym "Kunegundą".

            Z początkiem XVII wieku nad cudownym źródełkiem wzniesiono kapliczkę, a w jej wnęce umieszczono wizerunek Chrystusa na krzyżu, nad Nim Bóg Ojciec z wyciągniętymi rękoma, a po bokach z jednej strony Najświętsza Maryja Panna, a z drugiej św. Kinga. Kapliczka była umieszczona nad źródełkiem, na pewnego rodzaju łuku podpieranym przez cztery kamienne kolumny. Wszystko to było wykonane starannie z białego, zapewne pińczowskiego kamienia. Kaplicę tę ufundował szlachcic, Tomasz Borkowski, którego w roku 1684 pamiętali jeszcze niektórzy starsi obywatele Nowego Korczyna[11].

            Widocznie słabe były fundamenty filarów, a filary zbyt obciążone, gdyż już po kilkudziesięciu latach cała budowla runęła. Na gruzach umieszczono figurki wydobyte spośród kamieni i taki stan zanotowała komisja procesu beatyfikacyjnego z roku 1684[12].

            Źródełko w Nowym Korczynie stało się centralnym miejscem kultu św. Kingi. Przy nim gromadziły się pielgrzymki z Nowego Korczyna i okolic, zwłaszcza ludzie chorzy na oczy lub febrę. Klęcząc, z modlitwą na ustach, pochylali się nad źródełkiem, czerpali z niego wodę, obmywali chore części ciała. Pragnący doznać łaski uzdrowienia spowiadali się, przystępowali do Komunii Świętej, uczestniczyli w zamawianych przez siebie Mszach Świętych, odprawianych w kościółku św. Mikołaja, a potem przynosili woskowe wota w podziękowaniu za otrzymane łaski[13].

            I jak głosiła wieść powszechna, wielu wierzących odzyskiwało tu swoje pierwotne zdrowie. Nic też dziwnego, że po tą cudowną wodę przysyłano nawet z dalekich okolic, a uzdrowienia, których miało być bardzo wiele oraz inne łaski, jakich wierzący doznawali, były główną dźwignią wiary w świętość św. Kingi, podstawą stale rozszerzającego się kultu[14].

            Obecnie pamięć o św. Kindze w Nowym Korczynie podtrzymuje istniejące jeszcze źródełko. Nad źródełkiem, w cieniu topoli i wierzb, na obelisku stoi figura św. Kingi. Rzeźba dość prymitywna, a na frontonie obelisku istnieje napis: "Którzy tu na tym miejscu cudu doznawają, niechaj też Świętej Patronce ukłon oddają"; poniżej jest wypisany rok 1820 oraz trudne do odczytania imię i nazwisko fundatorki.

            W obecnych czasach, jeszcze od czasu do czasu, ludzie przychodzą do tego źródełka, czerpią z niego wodę klękając na ocembrowaniu betonowym, niby studziennym. Obecnie słabnie kult św. Kingi i wiara w skuteczność wody ze źródełka zwanego "Kunegundą".

 


[1] Grodecki R., Bolesław Wstydliwy, w: Polski Słownik Biograficzny, T.II, s. 260-261.

[2] Wiśniewski Jan ks., Historyczny opis kościołów, miast, zabytków i pamiątek w pińczowskim, skalbmierskim i wiślickim, Mariówka 1927, s. 126.

[3] Banach R., Borkiewicz I., Documenta a Beata Kinga ducissa Cracoviensi et Sandomiriensi, atque Domina terrae Sandecensi edita, Stary Sącz 1993 /maszynopis/.

[4] Proces beatyfikacyjny /.../ z r. 1684, k. 398.

[5] j.w.

[6] j.w.; Przecław Mojecki, dz.cyt. s. 28; Vita I, c.VI, s. 691.

[7] Proboszcz korczyński ks. Bartłomiej Jedlewski, Proces II beatyfikacyjny z r. 1684, k. 404.

[8] Proces beatyfikacyjny z r. 1684, k. 414.

[9] j.w. k. 416.

[10] j.w. k. 418.

[11] j.w. k. 417 i 413.

[12] j.w. k. 401.

[13] j.w. k. 404.

[14] j.w. k. 403, 413, 415.

Kreator IAP - (C)opyright by Interaktywna Polska