21. LEGENDY O PIERŚCIENIU ŚWIĘTEJ KINGI Podobnie jak odkrycie soli kamiennej w Bochni i Wieliczce osnute zostało piękną legendą związaną z postacią św. Kingi, także podwójna legenda dotyczy losu pierścienia, który św. Kinga wrzuciła na znak przyjęcia na własność darowanej jej przez ojca króla Belę IV kopalni w Marmarosz Sziget, a który to pierścień znalazł się w cudowny sposób w pierwszej bryle soli wykopanej w Bochni i w Wieliczce. A/ LEGENDA WIELICKA Legenda ta mówi, że św. Kinga w drodze z Wojnicza do Krakowa znużona konną jazdą prosiła o odpoczynek dla siebie i towarzyszącego jej orszaku. Na odpoczynek wybrano leśną polanę. Na niej rozbito namiot dla Kingi, w którym opanował ją szybki i głęboki sen. W tym czasie nastąpiły podziemne wstrząsy, dały się słyszeć dudnienia i trzaski, ludzi i zwierzęta opanował lęk, a na skraju polany obsunęła się ziemia. Przebudzono więc Kingę, powiadamiając ją o nadzwyczajnym zdarzeniu. Ona oprzytomniawszy, poleciła górnikom założyć odpowiednie narzędzia i dokonać wykopu szybu. Robotnicy na polecenie młodocianej królewny raźno zabrali się do pracy. Na polecenie Wojciecha Stampoczyca ustawiono prowizoryczne ławy, by Kinga siedząc mogła przyglądać się wraz z innymi wynikom szybko przebiegającej pracy. W pewnym momencie łopata jednego z górników natrafiła w głębi ziemi na litą skałę. Na polecenie bł. Kingi przy pomocy kołowrotu wyciągnięto wielką bryłę kryształowej soli. Kinga kazała tę bryłę rozbić młotami. Po rozbiciu zauważyli, że w bryle soli znajdował się pierścień bł. Kingi, wrzucony przez nią na Węgrzech do kopalni w Marmarosz Sziget. Wtedy Kinga wraz z otoczeniem upadła na kolana i dziękowała Bogu za tak wielki dar dla Polski i za sposób, w jaki Bóg sprawił, że Polska została ubogacona solą z Węgier. Świętosławowi, górnikowi, który pierwszy natrafił na bryłę soli bł. Kinga obiecała urząd żupnika solnego i ofiarowała mu swój pierścień wydobyty z bryły soli, aby służył niewiastom jego rodu po wszystkie czasy, podobnie jak sól będzie służyć jako drogocenne wiano mieszkańcom całej Polski. Najstarsze dokumenty dotyczące historycznych faktów związanych z kopalnią w Wieliczce stwierdzają, iż jednym z najstarszych szybów wielickiej kopalni był szyb "Świętosławski", a pierwszy wielicki żupnik znany z historii był człowiek imieniem Świętosław[1]. Tak więc wokół historycznych faktów i osób zrodziła się piękna, nie pozbawiona przekonywujących okoliczności legenda, która miała za zadanie uzupełnić to, czego do końca nie wypowiedziała historia. B/ LEGENDA BOCHEŃSKA Jakkolwiek legenda ta znajduje się wśród legend wielickich, to jednak niektórzy zaliczają ją do legend mówiących o odnalezieniu soli kamiennej w Bochni[2]. Legenda ta mówi, że w czasie, kiedy do Polski przybyła św. Kinga jako przyszła małżonka księcia krakowsko sandomierskiego Bolesława, zarówno Bochnia, jak i Wieliczka słynęły już ze swych warzelni soli. Z biegiem lat surowica solna w źródłach coraz bardziej wyczerpywała się. Ludność miejscowa kopała w różnych miejscach studnie, szukając nowych źródeł solnych, ale zamiast na źródła solne, natrafiała na iły, gliny, piasek, słodką wodę. Pewnego razu przybyła do Bochni św. Kinga, dostrzegła strapienie i daremne wysiłki mieszkańców Bochni, związane z poszukiwaniem źródeł solnych. Księżna Kinga na skutek wewnętrznego głosu upatrzyła sobie ogród jednego szewca. Chciała kupić ten ogród, ale szewc z szacunku do księżnej ofiarował jej ogród na własność. W tym ogródku św. Kinga poleciła kopać studnię, w której dokopano się soli kamiennej, a kiedy wydobyto pierwszą bryłę soli, św. Kinga rozpoznała w niej znajdujący się jej pierścień, który wrzuciła do kopalni w Marmarosz Sziget na Węgrzech. Poleciła górnikom wydłubać pierścień nie rozbijając samej bryły solnej. Bryłę soli zabrała na zamek do Krakowa, a pierścień za zgodą swego małżonka ofiarowała górnikom, którzy wydobyli go z szybu. Był to pierścień ze szczerego złota. Górnik Klemens, który stał się posiadaczem tego pierścienia długo zastanawiał się wraz ze swoją żoną Małgorzatą, w jaki sposób zabezpieczyć tak kosztowny pierścień przed okiem ludzi zazdrosnych, którzy mogli pozbawić ich tego skarbu. Wreszcie szczęśliwi z posiadanego skarbu, a zarazem pełni obaw o jego bezpieczeństwo postanowili, że skoro posiadają w domu dwa złote i dwa srebrne pieniążki, to mogą je przekazać wraz z pierścieniem otrzymanym od św. Kingi złotnikowi w Krakowie, który sporządzi ze stopu sześć obrączek z niebieskim oczkiem dla ich sześciu urodnych córek. W ten sposób nikt nie będzie w stanie ograbić ich z bogatego i tak bardzo pamiątkowego podarku. Jak zaplanowali, tak też się stało. W krótkim czasie na palcach ich córek pojawiły się złote obrączki z niebieskim oczkiem. Rodzice polecili swoim córkom, by w przyszłości przekazywały ten wielki skarb swoim dzieciom[3]. Źródła milczą na temat legendarnego pierścienia, historycy nie wspominają o losie pierścienia św. Kingi odnalezionego w bryle soli, a fakty historyczne przeczą okolicznościom wzmiankowanym w wyżej podanej legendzie. Pierścień św. Kingi wrzucony do kopalni Marmarosz Sziget na Węgrzech nie mógł być odkryty w Wieliczce w czasie przybycia św. Kingi do Polski, gdyż po uroczystościach powitalnych w Wiśniczu orszak książęcy udał się do Sandomierza. Po roku 1238 kiedy zmarł książę śląski Henryk Brodaty, opiekun małoletniego Bolesława, a zarazem panujący w księstwie krakowsko sandomierskim, księstwo krakowskie i sam Kraków opanował i zajął stryj Bolesława Wstydliwego książę Konrad Mazowiecki. Natomiast Bolesław Wstydliwy przebywał w tym czasie ze swoją świtą na zamku w Sandomierzu. Nie mogła też Kinga przybyć do Bochni z Krakowa, ponieważ po pierwszym najeździe Tatarów na Polskę w r. 1241 cały Kraków z wyjątkiem kościoła św. Andrzeja został zniszczony, a zamek na Wawelu uległ pożarowi wznieconemu przez Tatarów. Wprawdzie Konrad Mazowiecki odbudował zamek książąt krakowskich, ale w dobie walk o władzę w księstwie krakowskim między wojskami księcia Bolesława a wojskami księcia Konrada zamek został częściowo zniszczony, tak, że nie nadawał się na razie do zamieszkania. W latach, kiedy źródła historyczne wskazują na odkrycie soli kamiennej w Bochni i w Wieliczce /1251 - 1252/ para książęca Bolesław i Kinga przebywali w Nowym Mieście Korczynie. W legendach o pierścieniu św. Kingi dostrzegamy sprzeczności z faktami historycznymi, z którymi twórcy legend nie bardzo się liczyli. Jak wynika z najstarszych żywotów św. Kingi z zeznań świadków w procesach beatyfikacyjnych i niedokończonym procesie kanonizacyjnym, św. Kinga nie przywiązywała się do dóbr tego świata, dlatego bez większych wahań ofiarowywała potrzebującym środki materialne. św. Kinga odznaczała się wielkim poczuciem odpowiedzialności za warunki duchowe i materialne swoich podwładnych. Wiadomo jak szczodrze obdarowywała ludzi potrzebujących, ubogich, wdowy, sieroty, chorych, ubogie panny na wydaniu. Osobiście występowała w sądach w obronie uciśnionych, których nie stać było na pozyskanie sobie sędziów bogatymi darami. Legenda o pierścieniu tę prawdę o dobroci św. Kingi podkreśla i wskazuje na hojną dłoń księżnej oraz wielką troskę o dobro poddanych w księstwie krakowsko sandomierskim, pragnienie dobra dla całej Polski, dla wszystkich jej mieszkańców.